poniedziałek, 12 września 2011

Co by było gdyby w lesie dreptały ryby?

Poteoretyzujmy trochę. Załóżmy, że mamy kontrolę nad sobą, swoim życiem i moglibyśmy decydować kompletnie o wszystkim? Każda sytuacja potoczyłaby się wg naszego widzimisię? Decydujemy, że wygrywamy w totka, szaleje za nami najpiękniejsza dziewczyna/najfajniejszy facet w szkole/pracy, każdy za nami stanie murem, możemy sprawić, że nie będzie wojen, głodu, klęsk żywiołowych? Fajna perspektywa. Ale jeżeli każdy by tak mógł - nic by się nie zmieniło. A jeżeli tylko ty, na całym świecie miałbyś takie zdolności? Teoretycznie wypas. A w praktyce? Wg mnie - miałbyś gorzej, niż "zwykły śmiertelnik". Nie odczuwałbyś tego napięcia przy podejmowaniu ryzyka, bo znałbyś wynik. Nie wiedziałbyś, co to strach przed utratą bliskiej ci osoby, poniekąd (moim zdaniem) nie potrafiłbyś prawdziwie kochać. Bo miłość, to też właśnie strach o kogoś. Nie odczuwałbyś też satysfakcji z wygranej twojej ulubionej drużyny, podjęcia dobrej decyzji, czy dobrze wykonanej pracy. Bo byłbyś do tego przyzwyczajony. Byłoby to dla ciebie obojętne. Jeśli jesteś kibicem, to dowiedziałeś się, jak bardzo cieszy pierwsza od 30 lat strzelona bramka Niemcom, przez Polaka. W naszym teoretycznym świecie przeszedłbyś obok tego obojętnie.

Pewnie pominąłem kilka innych "zubożeń" poukładanego przez nas samych świata, ale to już wasza działka. Piszcie w komentarzach, jacy byście byli, co odczuwali zaczynając od słów "Gdybym mógł decydować kompletnie o wszystkim..." a ja znów pójdę rozmyślać...

1 komentarz: