Tak, mam zamiar psioczyć na wszystkie durne "psychotesty" z kobiecych pisemek (z braku laku i to się poczyta), dzięki którym możemy się dowiedzieć przeróżnych rzeczy na swój temat, przykładowo "dlaczego wybrałaś akurat tego faceta" (mimo, iż to moim zdaniem oczywiste). Serio, natrafiłem właśnie na takie "niezwykle ważne" (mogliby wymyślić jakiś znaczek oznaczający ironię, gdyż nikogo nie cytuję. Może sam coś takiego wprowadzę?) pytanie i o dziwo - żadna z możliwych odpowiedzi nie mówiła o uczuciu. Ba, nawet koło tego tematu nie leżała. Czyżby owe pisemka w ten dość dziwny sposób chciały wyplenić miłość w pełnym tego słowa znaczeniu z umysłów czytelniczek? Może przesadzam, ale zauważyłem pewną prawidłowość, która pozwala mi myśleć, iż nie dość, że artykuły same w sobie otępiają, to jeszcze wręcz pokazują kobiecie, że pisemko jest nieomylne i rzetelne, zwłaszcza w tych PożalSięBoże testach. Z reguły czytam wszystkie rozwiązania i doszedłem do wniosku, że w KAŻDEJ mogę zobaczyć mniejszą, czy większą część siebie. Ergo - niezależnie od odpowiedzi znalazłbym podstawy, by stwierdzić "cholera, racja!" Inna sprawa, że pomimo, iż się w odpowiedziach rozpisują, wszystko jest bardzo ogólnikowe. Tak, by można to było podciągnąć pod wszystko. Co do tytułu - i tak nikt nie będzie tego sprawdzał, czy doszukiwał się prawidłowości jak np. ze znakami zodiaku. Więc czasopisma mogą sobie pozwolić pod tym względem na wszystko. Co ciekawe, jest tam również inny zabieg. Każde z rozwiązań przedstawia inną pozytywną cechę charakteru. I jak tu się nie zgodzić, jeśli wyjdzie nam, że jesteśmy czuli, silni psychicznie, wyrozumiali LUB opiekuńczy? W tym momencie kobiece poczucie wartości jest połechtane, nie będzie z nim walczyć, bo to prawda. Nie zauważyłem jeszcze żadnego testu, w którym choć jedna odpowiedź miałaby psychicznie kobietę sponiewierać. Przykładowo mamy pytanie "Jaki jest twój ulubiony kamień?" Od dawien dawna wiadomo, że płeć piękna lubi błyskotki. Ale myślę, że nie sprawi jej większej różnicy, czy od ukochanego dostanie diament, czy szmaragd, bądź rubin. I mamy już trzy dobre odpowiedzi, gdyż żadna z nich czytelniczki nie urazi. A co, jeśli czwartą odpowiedzią będzie "kamień z rury pod zlewem"? Oj, komuś czasem by taka odpowiedź wyszła. Skutek? Jedna czytelniczka mniej. A jeśli uznalibyśmy, że statystycznie co czwartej kobiecie wyszła ta odpowiedź? Ćwierć polek przestałoby to pisemko nabywać. To ogromna strata dla wydawcy. Dlatego też wszystko musi się zgadzać z normami i zasadami.
Kolejna sprawa - artykuły. Różnego rodzaju porady zostawię w spokoju, gdyż większość rzeczywiście może pomóc. Ale "prawdziwe historie czytelniczek" (to samo tyczy się listów do redakcji) są moim skromnym zdaniem bardzo naciągane. Chociaż nie, inaczej. Na jakich dragach był ktoś, kto wymyślał te opowieści i jak udało mu się "przepchnąć" je do drukarni? No przepraszam ja bardzo, ale jak mam uwierzyć, że dziwnym zrządzeniem losu powtarza się ten sam schemat U WSZYSTKICH? Dobra, kilka schematów, ale i tak po przeczytaniu pierwszych kilku linijek znam zakończenie.
Schemat nr 1 w pisemku typu "Bravo" (jakieś parę lat wstecz, jak z braku laku siostrze podwędziłem, żeby zobaczyć, co tam nasmarowali był dział "wtopy", czy coś takiego - do tego właśnie piję) - jedno-dwa zdania wstępu, krótki opis chęci zrobienia czegoś, nieco dłuższy opis wprowadzania chęci w życie, zakończony całkowitą porażką i na koniec zdanie "najgorsze, że to wszystko widział chłopak, który mi się podoba", lub podobnie, ale merytorycznie znaczący to samo.
Schemat nr 2 (to samo pisemko) - również jedno-dwa zdania wprowadzenia, spotkanie kogoś, kogo się cholernie nie lubi, opis, jak tego kogoś upokorzyliśmy (brak typowych zdań)
Mam nadzieje, że miło się czytało, oraz że do omawianych artykułów będziecie podchodzić z dość sporą dawką zdrowego rozsądku
Co do ironii, proponuję umieszczać je w ukośnikach (/pewnie, krasnoludki przyszły i stłukły/). Kto jest za, niech to stosuje gdzie się da, oczywiście z wyjaśnieniem, żeby ktoś nas nie wziął za /yntelygentnych/.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz