wtorek, 13 września 2011

To niesamowite...

... jak wszystko może się odwrócić w ciągu pół minuty. Rozmawiasz z kimś poważnie, a za chwile się śmiejecie, tylko po to, żeby znów spoważnieć. Niesamowite, jak swobodnie żonglujecie tematami. Niesamowite, jakiego banana można dostać od niby zwykłego "dziękuję". Niesamowite też, jak szybko można się upewnić w uczuciach do rozmówcy. Podobno to wszystko może trwać tylko chwilę. A co, jeśli właśnie ta krótka rozmowa (dobra, może nie tak krótka, bo pow. 30 sekund) umacnia cię w dotychczasowym przekonaniu? Gdy po takiej rozmowie z kimś, kogo lubisz upewniasz się, że lubisz go nawet bardziej, niż przed rozmową? Masa pytań i jeszcze więcej odpowiedzi. Ale za to niektórych jesteś pewien. Że w rozmowie z tą osobą większość (albo i wszystkie) tematów nie jest niezręczna, że masz komu zaufać.Ano właśnie - zaufanie. Dziwne uczucie. Czuć potrzebę niejako "powierzania się" innej osobie. Co takiego ma w sobie człowiek, że chce być od kogoś zależny? Nawet głupia prośba "idź wynieś śmieci" jest oznaką zaufania. Gdy to my prosimy kogoś o to, ufamy temu komuś, że to zrobi. Głupie? Może. Ale logiczne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz