niedziela, 4 grudnia 2011

Święta święta...

Idą święta. Czas dla rodziny, tradycji i Kevina na Polsacie. Gdzieniegdzie już pachnie choinką, sklepy i inne publiczne przybytki ustrojone, można już powoli poczuć Boże Narodzenie. Jest spokojnie, ludzie powoli stają się dla siebie milsi, i w ogóle pomału tworzy się klimat. Ale nie dla mnie. Przez kilka decyzji te święta nie będą takie, jak kiedyś. Jedną z rodzinnych tradycji musiałem zakończyć w tym wydaniu, które co roku pielęgnowałem. "Mówi się trudno i płynie się dalej", ale... co z tego? Czym właściwie jest tradycja, jeśli się jej nie kontynuuje? Gdyby zostały podjęte inne decyzje, niekoniecznie ja je podejmowałem, ale i tak wpłynęły na mnie, byłoby inaczej? Sądzę, że tak. Byłoby zupełnie inaczej. Pytanie tylko, czy lepiej, czy gorzej? Nie umiem odpowiedzieć. Dla mnie tradycja ma sporą wartość. Ale też coś, co się stało, że nie mogę jej kontynuować też. Niestety, albo rybki, albo akwarium. Dlaczego? Bo coś, co mnie spotkało zdarzyło się gdy wyjechałem. A wyjazd niestety oznaczał koniec z tą jedną konkretną tradycją. Co roku, po kolacji wigilijnej (i otwieraniu prezentów rzecz jasna) jechaliśmy z całą rodziną w jedno miejsce. Ale teraz nie będę mógł tam jechać. Głównie ze względu na odległość. I to mnie załamuje. Wiem, że mogę tą tradycję przywrócić w każdej chwili, wystarczy wrócić. Ale wtedy stracę coś, na czym mi cholernie zależy.

Tak, jestem w tym momencie tak wewnętrznie rozdarty, jak stare prześcieradło na zawodach przeciągania liny. Albo jedno, albo drugie. Ale póki co, trzymam się opcji nr 2. Czemu? Bo może kiedyś da się obie wersje połączyć. Ale cóż... jestem niepoprawnym optymistą

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócić do tradycji można (co też napisałem), ale to by znaczyło utratę czegoś innego. A póki co, połączyć się nie da. Zbyt wcześnie na połączenie. O ile w ogóle będę miał kiedyś możliwość połączenia, bo to nie będzie tylko moja decyzja

    OdpowiedzUsuń