środa, 16 listopada 2011
Co by było gdyby w lesie dreptały ryby? Wersja nr 5
Każdy z Was na pewno podejmował kiedyś decyzje. I te mało ważne (np. smak chipsów), jak i te znaczące (np. wyprowadzka). Przed każdą decyzją gdybamy, jak to będzie, gdy coś zrobimy, a co, jeśli nie. I znajdujemy kilka opcji, każda rozsądna, więc teoretycznie jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz. A co, jeśli coś nas jednak zaskoczy? Gdy nasze upragnione zajebiaszcze buty okażą się niewygodne, a wymarzony mustang '65 będzie częściej w warsztacie niż my w toalecie? Skoro tak się dzieje, to znaczy, że jest to możliwe. Mimo to, tej opcji pod uwagę nie wzięliśmy. I zonk. Ale działa to też w drugą stronę (sam się przekonałem, kupując pierwszy z brzegu samochód bez zastanowienia, do dziś służy i wiem, że długo pojeździ). Przeprowadziłem mały rekonesans, dlaczego tak się dzieje. Wnioski zaskakujące nie są. Widzimy te opcje, do których niejako się przyzwyczailiśmy, będąc optymistą/pesymistą/realistą. Chyba nie muszę tłumaczyć, kto jakie opcje widzi. Więc pamiętajcie - spodziewajcie się niespodziewanego :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz