Miałem coś napisać... Jakiś komentarz do ostatnich wydarzeń... Ale... nie umiem. Nie umiem tego ubrać w słowa. Może po prostu się nie da. A może i da, ale jeszcze nie teraz. Dlaczego? Bo nadal nie wierzę w to, co się stało. Bo nadal targają mną odczucia, które są nie do opisania. Każda emocja po trochu. Eh, niby kiedyś już przez to przechodziłem, powinienem "wiedzieć", jak to po kolei wygląda. Ale mimo to - nie wierzę. Nadal szukam odpowiedzi na wiele pytań, mimo, że je znam. Mimo to, że nie nad wszystkim panujemy, "wiem", czemu akurat tak się stało, ale... nie dociera to do mnie. Decyzja zapadła. Ryzyko większe, niż spore. Nikt nie chce przegrać, ale ryzykując, trzeba się z tą możliwością liczyć. Czy ryzyko się opłaciło? Czas pokaże. Mógłbym powiedzieć parę słów o tym, co mogłoby się stać, w zależności od wygranej czy nie, ale... czy jest w tym jakikolwiek sens, skoro już się zdecydowało na konkretną drogę? Chyba nie...
P.S. Złamałem się. Musiałem. Powody znacie.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Często życie zasadza nam niezłego kopniaka w siedzenie. Może chce nas zmotywować do działania. Jednak skutek może być zupełnie odwrotny. W Twoim przypadku wierzę, że wybierzesz tę odpowiednią opcję... Na szczęście jutro też wzejdzie słońce...
OdpowiedzUsuńK.