niedziela, 29 stycznia 2012

Powrót do świata

Po niedawnych zdarzeniach nieco ochłonąłem. Wiem już (tak "trzeźwym" okiem), na czym stoję i co z tym wszystkim dalej zrobić. Kilka problemów było, ale lwia część już jest rozwiązana, ostatnie są w fazie "do zażegnania". Co to oznacza? Wróciłem, ale nieco inny. Może nieco bardziej doświadczony, może po prostu przeszedłem dawne /atrakcje/ na nowo. Wiem, że jeszcze ten grudniowy "JA" nie wróci. Dlaczego? Gdyż zbudowałem pewnego rodzaju mur, przy którym Mur Chiński to krawężnik. Owszem, chowam się za nim i pewnie będę to robił przez jakiś nieokreślony czas. Nie bez powodu. "Czas goi rany" powiadają. Ale zawsze, po każdej ranie pozostaje blizna. Czy to źle? Nie sądzę, będziemy sobie przypominać, co się kiedyś tam stało, w jakich okolicznościach i jak się dalej potoczyło. A jak się potoczy? Nie wiem, nie mam pojęcia, ale właściwie... nic mnie już tu nie trzyma. Trzymało, o czym pisałem jakiś czas temu, ale teraz? Teraz rozważam powrót.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz