Kolejny dzień, kolejne przemyślenia, kolejne decyzje. Niby dzień, jak codzień. Ale nie dziś. Dziś ktoś ma święto. Choć szkoda, że nie mogę z tym kimś świętować. Teoretycznie - jaki problem wsiąść w auto, zalać po korek i ruszyć na południe? Żaden. W praktyce byłby to spory błąd. Ale nie o tym. To dziś postanowiłem coś zmienić. Czy na lepsze - czas pokaże. Choć po dawnym "trybie" będzie to lepsze. Otóż postanowiłem wsiąść na rower i znów urządzać sobie wycieczki. Jak za dawnych lat, choć już nie te trasy, nie ta maszyna i nie to nastawienie. Bo kiedyś jeździłem dla zabicia czasu. A teraz? Po prostu, dla relaksu, choć nie wiem, jak długo będę mógł. I nawet nie chodzi mi o sprawność. Chodzi o muzykę. Zawsze zakładałem słuchawki, odpalałem miniaturową szafę grającą i jedziemy przez bite cztery godzinki. Ale sprzęcik się trochę popsuł i gra tylko przez 1/8 tego. Niefajnie. Inna niefajna rzecz - nie mam czym robić zdjęć, a kliszy jakby szkoda. Bo jednak zdjęcie na papierze jest jakby... lepsze. Ma swoistą większą wartość, dlatego też uznałem, że o wiele lepiej będzie "trzaskać" zdjęcia wyjątkowym widokom, osobom, miejscom. BTW - Jakoś nie mogę "wykończyć" tej załadowanej w aparacie od... października? A jest tam kilka zdjęć, które cholernie chciałbym już zobaczyć. A i nie namawiajcie mnie na celowe "wykończenie" - nie zrobię tego, to byłoby wbrew zasadzie...
Jeśli będziesz to czytać (A zgaduję, że będziesz) - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego :)
Oczywiście, że przeczytałam. Dziękuję za życzenia, byłeś pierwszy. Teoretycznie najbliższa memu sercu osoba, rzuciła suche "Happy B-Day" i poszła z kolegami na piwo... a ja siedzę sama i żałuje jednej rzeczy. Ty będziesz wiedział jakiej...
OdpowiedzUsuńCo do wypraw rowerowych, to powiem tylko tyle, że mamy już wiosnę i będziesz miał więcej okazji do "wykończenia" kliszy :)