niedziela, 5 lutego 2012
Zabieliło się...
... fajnie kontrastując z bezchmurnym niebem. Aż człowieka ogarnia zdumienie, że coś tak pięknego zostało stworzone tylko przez naturę. Ten widok plus mroźne powietrze skłania do przemyśleń na tematy różne i różniaste. A przynajmniej mnie skłoniło. Jak to jest możliwe, że są rzeczy, które mają na nas mniej, lub bardziej bezpośredni wpływ - na nasze samopoczucie, humor, odskocznię od rzeczywistości, w których nie bierzemy bezpośredniego udziału. Samo się dzieje. A ze względu na to, iż mamy niedzielę - można przespacerować się do kościoła, podumać, rozważać, pytać sumienie o radę. Ale z wiadomego mi (i jeszcze jednej osobie) powodu, nie zrobię tego. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że to dumanie, zastanawianie się nad sobą, oraz rozmowy z ludźmi, których się na oczy nie widziało jest... wręcz konieczne, od czasu do czasu. Taki swoisty remanent w głowie. Zastanowienie się, co mamy i jak to wykorzystać, co chcemy osiągnąć i przede wszystkim PLAN jak to można zrobić. Aż szkoda, że osoba, która wisi mi niejedną przysługę jest poza moim zasięgiem. Chociaż... równie dobrze to ja mogę komuś za jakiś czas wisieć przysługę. Ale czy warto? Warto. Czas się wziąć za siebie w odpowiedni sposób, choć nie taki, jaki miałem w głowie w sierpniu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz